Stały Felieton Ekonomiczny
| Piątek, 20 stycznia 2012 r. godz. 10:26 /Dr Eugeniusz Mamczyk/ | Strategia, czyli spory o priorytety
Opublikowano niedawno, po długim okresie opracowań i konsultacji założenia długookresowej strategii rozwoju Polski do roku 2030. Dokument to ważny i raczej niezwykły w praktyce działania władz państwa w okresie od początku tzw transformacji.
Wcześniej, za czasów tzw komuny, mieliśmy w Polsce planowania krótko-, średniookresowego, wieloletniego i strategicznego aż nadto. Później już, po zmianie ustroju dość długo uważano, że wystarczy nam obracać się w sferze jednorocznego cyklu planowania budżetowego. Praktyka ta dość szybko zaczęła nam wyłazić bokiem, bo ciągle w kraju nad Wisłą i Odrą nadziewano się na miny jakoweś, wybuchające od czasu do czasu w najmniej oczekiwanych okolicznościach, co właśnie miało swe źródło w niedopatrzeniach wynikających z braku długodystansowych planów i strategii. Oczywiste stało się to w momencie zderzenia z cyklem budżetowania obowiązującym w UE, co w sposób oczywisty wymagało dalekowzroczności znacznie dłuższej niźli jednoroczna.
Mamy więc obowiązującą w naszym kraju strategię gospodarczych priorytetów i zadań na lata do roku 2020, a od paru tygodni - pieczołowicie przygotowywaną i konsultowaną strategię na czas o 10 jeszcze lat dłuższy. Gdy ją niedawno opublikowano - zaczęło się… Jak to zwykle w Polsce bywa - jak grzyby po deszczu w gęstym lesie zaczęły kwitnąć opinie mędrców wszelakich, środowisk związanych z gospodarką, nauką i organizacjami społecznymi, publicystów, uczonych i "niedouczonych" komentujące zapisy strategii. I byłoby to całkowicie normalne, gdyby nie fakt, że w opiniach dominuje nie uznająca żadnych granic bezwzględna krytyka rządowego dokumentu i że tych opinii jest, tak na wagę, znacznie więcej niż opinii zgłaszanych w trakcie wcześniejszych konsultacji. Jakie to typowo polskie, nieprawdaż?
Dokument rządowy nosi tytuł: "Długookresowa strategia rozwoju kraju - Polska 2030. Trzecia fala nowoczesności". Pomimo obszerności i nierzadko - pewnej nieprzystępności (frazelogia, pojęcia, etc) strategii zdobyłem się na wysiłek, przejrzałem to opracowanie i jestem z jego kształtu zadowolony. Sformułowano w nim podstawowe priorytety rozwoju kraju w tej długiej perspektywie, określono bodaj 25 kluczowych decyzji i chyba 100 kluczowych projektów. Ich ciężar gatunkowy w różnym stopniu odpowiada subiektywnym priorytetom wymienionych wcześniej grup i podmiotów opiniotwórczych, co wydaje się całkowicie naturalne. Wśród tych opinii zdaje się dość często padać zarzut związany z niedoszacowaniem w strategii rangi priorytetów o charakterze społecznym. Wydaje się on słuszny, ale raczej mnie nie dziwi, wszak rozwijamy gospodarkę kapitalistyczną. Niemniej, jak sądzę, musi być ten element krytyki brany pod uwagę przez rządzących, gdyż jego lekceważenie mogłoby być niebezpieczne. Dla państwa, a przede wszystkim dla ludzi.
Generalnie jednak strategia bardzo mi się podoba. Nie pomija żadnego z istotnych w mym przekonaniu wątków, ważnych z punktu widzenia budowy państwa nowoczesnego, dostatniego, mądrze wykorzystującego swe zasoby, stabilnie i mądrze rządzonego, skutecznie nadrabiającego cywilizacyjne opóźnienia, dobijającego w tej perspektywie do czołówki europejskiej. Zwłaszcza spodobało mi się uczynienie z innowacyjności jednego ze strategicznych celów tego opracowania. Spełniony został więc postulat rodzącej się branży instytucji innowacyjnych, aby stworzone zostały w Polsce mechanizmy służące pełnemu wykorzystaniu potencjału materialnego (ośrodki innowacji: parki, inkubatory technologiczne, centra transferu technologii) i niematerialnego (myśl innowacyjna, wiedza i umiejętności coraz liczniejszej kadry tych ośrodków), z tak wielkim wysiłkiem zbudowanego w ostatnich latach.
Z tym większym więc zdumieniem wyczytałem, jak to jacyś "mędrcy" (co niektórzy, na szczęście) …kwestionują ów innowacyjny priorytet. Dowodzą oni mianowicie, że stawianie na innowacyjność jest konieczne w przypadku krajów wysoko rozwiniętych, gdyż tylko tą drogą mogą one utrzymać swą pozycję na wolnym , konkurencyjnym rynku. Kraje takie jak Polska, dopiero aspirujące do grona wysoko rozwiniętych, muszą według tychże recenzentów myśleć głównie o produktywności, wykorzystaniu potencjału i doganianiu w ten sposób najlepszych gospodarek…
Nie, nie i jeszcze raz nie! Taki sposób myślenia, jak wyżej ani mi nie odpowiada, ani też nie przystaje do realiów i potrzeb polskiej ekonomiki. Nie można według mnie pozbawiać gospodarki o dużych szansach rozwojowych możliwości połączenia wzrostu PKB z wykorzystaniem innowacji jako motoru postępu. No bo cóż by nam przyszło z dogonienia najlepszych przy pomocy wozu drabiniastego, podczas gdy ci od dawna już poruszają się Mercedesami? Nawet gdyby nam się to udało jakimś cudem, to kroku już na pewno byśmy im nie dotrzymali. A tak - przynajmniej mamy szansę. I to coraz większą, co pomimo kryzysowych zagrożeń bardzo mnie cieszy.
I to by było na tyle. Pozdrawiam wszystkich noworocznie.
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy
|