Stały Felieton Ekonomiczny
| Piątek, 16 września 2011 r. godz. 18:21 /dr Eugeniusz Mamczyk/ | "Wespół, w zespół", czyli o systemie i współdziałaniu
W jednym z popisowych numerów "Kabaretu Starszych Panów" Wiesław Michnikowski bodajże, a może W. Gołas z zapałem głosi (śpiewając) pochwałę działalności zespołowej. Używa przy tym słów zacytowanych przeze mnie w tytule. I choć pochwała ta dotyczy czynności niezbyt wzniosłej, to jednak może się odnosić do działań znacznie bardziej poważnych. Także do działalności gospodarczej, a zwłaszcza tej o charakterze innowacyjnym.
Już w tej rubryczce podniesiono tę sprawę ("nie tylko Zosia Samosia…") ale było to spowodowane potrzebą bodźcowania samych autorów pomysłów biznesowych do sięgania po różne formy wsparcia czy pomocy. Rzecz jednak tym razem dotyczy nie osób, lecz instytucji tworzących system innowacji. Otóż aby ten system przynosił efekty, aby popchnął kraj, region czy miasto do przodu w rankingach innowacyjności (jak dotąd z pozycją Polski w tej dziedzinie nie jest najlepiej) trzeba, aby … był systemem. Inaczej mówiąc - jeśli chcemy, aby na jakimś terenie rozkwitała jak łąki wiosną gospodarcza pomysłowość oparta na wysokich technologiach, transferze wiedzy i innowacjach to musimy stworzyć na tym terenie sieć (Network) instytucji chcących i potrafiących na tym polu współdziałać. Tylko wtedy ludzie aktywni w sensie innowacyjnym będą mogli realizować swoje idee. I tylko wtedy gospodarka takiego miasta czy regionu potrafi te idee spożytkować.
Nie trzeba sięgać do przykładów Otaniemi Hub w Finlandii czy Sillicon Valley w Stanach Zjednoczonych, aby zrozumieć istotę rzeczy. Wystarczy pojechać w niektóre miejsca w Polsce. Zobaczyć Poznań z siecią uczelni, publicznych i prywatnych parków naukowo-technologicznych, pracowni projektowo-badawczych, inkubatorów technologicznych i przedsiębiorczości, firm i instytucji obsługujących biznes, jednostek finansujących: funduszy zalążkowych, venture capital itp. Można także pojechać do Krakowa czy na Górny Śląsk, w tym samym celu, zwiedzając otoczenie Politechniki Krakowskiej, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Politechniki Śląskiej w Gliwicach, Technopark, Nowe Gliwice itd.
Dlaczego o tym piszę? Bynajmniej nie po to, aby frustrować stalowowolską społeczność instytucjonalnymi dokonaniami wielkich skupisk, aglomeracji, osiągających na polu rozwoju gospodarki innowacyjnej spore sukcesy. Czynię to dla zobrazowania tematu i wykazania, że Stalowa Wola w tej dziedzinie … zmierza we właściwym kierunku, nie ma się czego wstydzić.
No bo macie tu swój Inkubator Technologiczny, o profilu i wyposażeniu naprawdę nietuzinkowym, w skali kraju i nie tylko, stwarzającym szanse dla całego regionu. Jest też kilka uczelni, i to uczelni w etapie rozwoju, rozbudowy. Macie wreszcie potencjał ludzki w obecnej i byłej kadrze firm tutejszych, są instytucje takie jak miejscowa Regionalna Izba Gospodarcza, dobrze notowana na mapie instytucji otoczenia biznesu. Rzadko w Stalowej Woli bywając - dostrzegam w niej zmiany dające spore szanse na innowacyjny rozwój. Nie jest to może jeszcze to samo, co w Gdańsku, Poznaniu czy Wrocławiu ale na tle zmieniających się struktur gospodarczych i społecznych Rzeszowa czy Mielca "stalówka" naprawdę nie ma się czego wstydzić. Cudze chwalicie, swego nie znacie… Ta stara prawda godna jest przypomnienia, podobnie jak będące jej odwróceniem (lub potwierdzeniem…?) porzekadło "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma".
Jako człowiek z zewnątrz, patrzący na Stalową Wolę z dystansu widzę wiele powodów, by wróżyć temu miastu nie najgorzej. System proinnowacyjnych instytucji już się tutaj kształtuje. Aby przyniósł efekty - trzeba czasu. I ludzi, którzy zechcą z tych szans skorzystać. Bo podstawowym elementem każdego systemu, każdej sieci nie są instytucje ale ludzie…
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
| Sobota, 24 września 2011 r. godz. 21:57 ~edi | Bo podstawowym elementem każdego systemu, każdej sieci nie są instytucje ale ludzie czyli motłoch, pożyteczni idioci, cymbały i bolszewicy w sutannach. I kogo to wali? |
00 | |