Stały Felieton Ekonomiczny
| Poniedziałek, 13 czerwca 2011 r. godz. 11:48 /Dr Eugeniusz Mamczyk/ | Nie tylko pomysł, nie tylko Zosia Samosia
Usłyszałem dziś przez radio, że Pan Piotruś z kabaretu O. Lipińskiej, alias Franek Kimono, czyli po prostu znakomity aktor Piotr Fronczewski skończył był właśnie 65 lat. Przyłączam się do gratulacji dla jubilata. Przy okazji zaś przypominam sobie niezapomniane odzywki Franka Kimono. Jest wśród nich "kręcenie numerów", rozumiane jako szukanie metod i sposobów radzenia sobie w różnych okolicznościach, także w życiu, w biznesie itp. I to jest moja inspiracja na ten felieton.
- Ja znam te wasze numery - śpiewał Franek Kimono. "Kręcenie numerów" nie musi być rozumiane w sposób pejoratywny i wymagać w każdym przypadku umiejętności, jakie posiadał King Bruce Lee Karate Mistrz.
Dobry biznes to przedsięwzięcie , do którego niekoniecznie potrzebne są pieniądze - pisałem w tej rubryce niedawno. Pomysł jest potrzebny przede wszystkim. Pomysł na produkt, usługę, technologię. By jednak najlepszą inicjatywę można było zrealizować trzeba umieć to zrobić. Wszak niejedna znakomita i arcyciekawa kreacja biznesowa całkowicie spaliła na panewce z tej właśnie przyczyny. Bo zabrakło autorowi zamysłu wiedzy co do sposobu na wdrożenie swojej inicjatywy, umiejętności realizacyjnych - jak to się mówi. Albo jeszcze inaczej - mówiąc językiem Franka Kimono - nie potrafili "kręcić numerów" biznesowych przy wykorzystaniu swych, skądinąd znakomitych pomysłów. Są więc te umiejętności bardzo ważne dla końcowego sukcesu. Czy jednak ich brak musi przesadzać o niepowodzeniu pomysłodawcy? Czy każdy pomysłodawca, wynalazca, twórca musi być koniecznie obdarzony talentami ekonomicznymi, biznesowymi? Na oba pytanie zdecydowanie odpowiadam - NIE!
Najwięksi w historii twórcy, wynalazcy, beneficjenci nagród Nobla najczęściej takich właśnie umiejętności spożytkowania efektów swej twórczości także nie mieli. I co? I nic. Ludzkość z wytworów twórczej pracy noblistów czerpie ogromne korzyści. Zawdzięcza im cywilizacyjny rozwój, dynamikę przekształceń we wszystkich praktycznie dziedzinach życia społecznego, ogromny postęp w gospodarce, kulturze, technice, ochronie zdrowia. Gdyby wszyscy wynalazcy-nobliści warunkowali swoją twórczą aktywność własnymi możliwościami tyczącymi organizacji, biznesu, praktyki wdrożeń, gospodarki i techniki - fundacja noblowska zanotowałaby w ostatnim stuleciu gigantyczne oszczędności.
Po cóż ten wywód? Ano po to, by ludzie mający pomysł na innowacyjną usługę, nowy produkt czy firmę nie tylko nie zaczynali od zamartwiania się z powodu braku własnej gotówki, ale także nie usiłowali być Zosią Samosią, która wszystko musi umieć. Jeśli będą wyposażeni w talenty związane z wdrożeniem swej inicjatywy- to znakomicie. Ale jeśli tej wiedzy nie ma - bez obaw. Trzeba tylko powierzyć sprawę instytucji otoczenia biznesu czy ośrodkowi innowacji: inkubatorowi, parkowo naukowo-technologicznemu, funduszowi zalążkowemu czy innym. Oni są, powinni być w takim samym stopniu zainteresowani sukcesem pomysłodawcy jak on sam. I po to istnieją, by kojarzyć pomysłodawcę z doradcami, ekspertami. Są także powołani do tego, by chronić własność intelektualną, czyli sam projekt przed "wrogą penetracją" ze strony konkurencji.
Polecam te przemyślenia wszystkim, którzy chcą i potrafią twórczo myśleć a poraża ich kompleks wywołany przez świadomość własnych braków. Życzę im wyjścia z osamotnienia. W izolacji niewiele można osiągnąć. Naprawdę.
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy
|