Wiadomości lokalne / News
| Piątek, 10 marca 2023 r. godz. 12:27 /Artykuł sponsorowany/ | Na rynku ropy wciąż niespokojnie. Kolejne wahania cen bardzo prawdopodobne
Na rynku ropy wciąż niespokojnie. Kolejne wahania cen bardzo prawdopodobne.
| Ropa naftowa nie potrafi wyjść z cenowego dołka, do którego wpadła w drugiej połowie 2022 roku. Kurs "czarnego złota" nie zmienia się znacząco od około trzech miesięcy. Zaobserwować można jedynie pomniejsze skoki wartości, po których momentalnie nadchodzą obniżki. Spekulacji o przyszłości cen ropy nie brakuje. Część ekspertów twierdzi, że prawdziwa hossa nadejdzie jeszcze w tym roku. Inni obserwatorzy rynku wydają się bardziej powściągliwi - nawet jeśli ropa podrożeje, to nie musi oznaczać to osiągnięcia pułapu z czerwca 2022. Ogromną trudność w określeniu realnego do spełnienia się scenariusza sprawia aktualna sytuacja geopolityczna świata. Pewne wydaje się jedynie, że w kolejnych tygodniach, a może nawet miesiącach czekać nas będą dalsze wahania kursu.
Trudno w zasadzie połapać się, czy ropa naftowa aktualnie drożeje czy tanieje. Oba zjawiska zachodzą w tak krótkich odstępach czasowych, że można mieć wrażenie, iż jakiekolwiek zmiany cenowe są w zasadzie tylko kosmetyczne. Aktualnie ropa Brent potaniała o zawrotne 0,16 procent i aktualnie trzeba za nią zapłacić nieco ponad 83 dolary. Z kolei wartość baryłki ropy WTI spadła o 0,31 procent, a jej cena wynosi nieco ponad 77 dolarów.
Niewykluczone, że dane te za moment będą nieaktualne, choć trudno też spodziewać się wyjątkowo gwałtownych podwyżek lub obniżek. Nastroje rynkowe dyktują bowiem przenikające się wzajemnie wizje o rzekomym wzroście zapotrzebowania na paliwa (więc de facto na sam surowiec) z przestrogami o spodziewanym spowolnieniu gospodarczym.
Chiny i OPEC liczą na większe zużycie ropy
Optymistyczne wieści odnośnie wzrostu cen ropy napływają przede wszystkim z Azji. Bardzo duże oczekiwania wobec 2023 roku ma przede wszystkim OPEC. Kraje kartelu liczą nawet, że do grudnia cena za baryłkę ponownie będzie trzycyfrowa. Co miałoby do tego doprowadzić? Przede wszystkim wzmożone zapotrzebowanie na ropę w postpandemicznych Chinach. OPEC ma nadzieję, że po zniesieniu obostrzeń covidowych, nastąpi gwałtowne ożywienie gospodarcze. Przy braku wzrostów podaży surowca, jego cena powinna więc naturalnie wzrosnąć. Sekretarz generalny OPEC - Haitham Al Ghais - zdradził nawet przed kilkoma tygodniami, że w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy popyt na ropę powróci globalne do poziomu sprzed pandemii koronawirusa. Oszacował on nawet, że do 2025 roku produkcja będzie wynosić 110 milionów baryłek dziennie, gdzie obecnie wartość ta wynosi 102 miliony.
Warto wspomnieć, że tego rodzaju retoryka znacząco różni się od tego, co sam OPEC przewidywał na przełomie 2022 i 2023 roku. Wówczas prognozy odnośnie przyszłości cen ropy były ostrożniejsze. Oficjalnie mówi się, że poziom produkcji surowca nie wzrośnie. Być może to zamierzone działanie, ale nie jest wykluczone, że kartel ma wyraźne problemy z rozpoczęciem inwestycji zwiększającymi wydobycie.
Embargo na rosyjską ropę na razie bez większego echa
W lutym zaczęły obowiązywać sankcję dotyczące importu rosyjskiego oleju napędowego i produktów naftowych. To oczywiście pokłosie napaści tego kraju na Ukrainę. Kraje Unii Europejskiej nie mogą sprowadzać tego rodzaju produktów z Rosji, Z kolei transakcje między Rosją a innymi krajami, ubezpieczane przez podmioty z UE, objęte są ceną maksymalną.
Reakcja Kremla była następująca - Rosja ogłosiła, że zmniejszy swoje dostawy ropy w marcu o około 500 tysięcy baryłek dziennie. Zdaniem władz, sankcje są ingerencją w warunki rynkowe i przedłużeniem destrukcyjnej polityki energetycznej Zachodu. Zaraz po ogłoszeniu decyzji rosyjskich władz doszło do niewielkiego tąpnięcia rynkowego Ropa Brent podrożała po 2,65 procent, a WTI o około 4 procent. Były to jednak zmiany chwilowe. Niedługo później doszło do kolejnych spadków, po których pojawiały się kolejne wzrosty. Cena ropy weszła więc na swój sinusoidalny tor, na jakim zresztą przebywa od co najmniej kilku miesięcy. Spodziewane przez niektórych ekspertów ogromne zmiany wraz z wejściem z życiem wspomnianych sankcji okazały się więc wizjami chybionymi, a rynek zareagował na te wydarzenia w sposób wyjątkowo spokojny.
Widomo recesji z USA
Choć przewidywania Chin i OPEC o ożywieniu gospodarczym nie są bezpodstawnym wymysłem, to zastanawiać może, dlaczego mimo takich podstaw cena ropy faktycznie nie rośnie. Odpowiedź na to znaleźć można w USA. Tam cały czas istnieje ryzyko zaistnienia recesji. W ostatnim czasie oliwy do ognia dolał szef Fed - Jerome Powell. Po przesłuchaniu przed Komisją Bankową Senatu Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że jeśli napływające dane z gospodarki będą wskazywać na konieczność zwiększenia tempa podwyżek stóp procentowych, to Fed jest gotowy na szybsze zacieśnianie polityki monetarnej w USA.
Pozornie słowa te nie oznaczają nic złego, ale wystarczyły, by rynek ropy zareagował spadkami. Każda, nawet najmniejsza informacja tego rodzaju stanowi zagrożenie zmniejszenia się popytu na "czarne złoto", co z kolei naturalnie wiąże się ze spadkiem wartości tego specyficznego aktywu. Nie da się ukryć, że na ropie ciąży swojego rodzaju presja cenowa. Przez to staje się ona bardziej podatna na wszelkie spekulacje czy czynniki zewnętrzne, więc niewielkie wahania kursowe mogą stać się stałym elementem rynkowych notowań. Przynajmniej do czasu, aż nie dojdzie do bardzo gwałtownego i spektakularnego wzrostu bądź spadku.
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy
|