Poniedziałek, 26 października 2015 r. godz. 21:47 /Magdalena Rodecka/
Rozdarte serce Olbrychskiego
Daniel Olbrychski wspominał lata dzieciństwa. Od najmłodszych bowiem lat miał "pragnienie sławy". Do dziś rozumie on osoby młode, chcące w życiu coś osiągnąć. Fot. Jacek Rodecki
Od młodzieńczych lat pragnął sławy. Nie mógł zdecydować czy poświęcić się dla sportu czy dla aktorstwa. Los sprawił, że wybrał to drugie. Po pięćdziesięciu latach grania, uważany jest za ikonę polskiego kina.
W poniedziałek, 26 października 2015 roku w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury gościł Daniel Olbrychski, który spotkał się z mieszkańcami w ramach cyklu wydarzeń teatralno - filmowych "Ach to ten poniedziałek", który tegorocznej jesieni proponuje MDK.
Daniel Olbrychski wspominał lata dzieciństwa. Od najmłodszych bowiem lat miał "pragnienie sławy". Do dziś rozumie on osoby młode, chcące w życiu coś osiągnąć. - To dobrze, że młodzież, dzieci mają pragnienia. Chęć zwrócenia na siebie uwagi. Ważne aby rozwój szedł w kierunku czegoś pięknego, szlachetnego a nie, że pobije, okradnie sklep - wyjaśniał aktor.
Ilu widzów, tyle wyobrażeń o nim samym. Przez pięćdziesiąt lat uprawiania zawodu aktora nabrał dystansu. Nie przejmuje się protestami czy uwagami środowiska aktorskiego, że do jakiejś roli nie pasuje, w myśl: "Jeżeli uważasz, że jesteś prawidłowo obsadzony, zagraj tak, że cię wszyscy będą przepraszać".
Potrzeba sławy zrodziła się wraz wczesnym dzieciństwie, gdy miał 8 lat po lekturze w "Pustyni i w puszczy". Po trylogię sięgnął za niecałe 10 lat. Zwariował na punkcie robienia kariery, bycia kimś ważnym, gdy 1953 roku przez radio usłyszał pięć Mazurków Dąbrowskiego dla naszych bokserów. Były to Mistrzostwa Europy w Warszawie. Dwa miesiące po śmierci Stalina, gdy Polska była "ponura" a stolica zniszczona. - To wydarzenie sportowe dało mi potrzebę bycia kimś, żeby samemu osiągnąć coś wspaniałego. Śniły mi się laury bokserskie - mówił Olbrychski.
Jego fascynacje dyscyplinami sportu zmieniały się w zależności od tego kto zdobywał medale - od boksu, poprzez szermierkę i akrobatykę. Dla ćwiczeń rzucił grę na skrzypcach.
- Trzeba marzyć i stawiać sobie już w dzieciństwie wysokie poprzeczki żeby do czegoś dojść - radził aktor. W domu nie miał telewizora, rodzice niewiele zarabiali. Trud utrzymania gospodarstwa spadł głównie na matkę bo ojciec w proteście przeciwko systemowi nie wyrobił sobie nawet dowodu osobistego.
Będąc w liceum zrozumiał, że będzie musiał stać się opoką rodziny i zająć zarabianiem. Recytował, grał za pieniądze. Co prawda za niewielkie kwoty ale zawsze coś. Uprawianie sportu przydawało mu się przy odgrywaniu ról. W szkole teatralnej studiował zaledwie rok bo przyszedł Andrzej Wajda, który zaangażował go do roli Rafała Olbromskiego z "Popiołów".
Olbrychski opowiadał, gdy będąc w Cannes na festiwalu zarabiał po dwa dolary dziennie. Oszczędzał na napiwek dla tragarza i trzy gazowe zapalniczki, które kupił na prezenty gdy wróci do Polski. Podczas gdy w naszych sklepach był tylko ocet a półki świeciły pustkami, nie mógł napatrzeć się na bogato wystrojone wystawy, zamiast chodzić z zadartą do góry głową, podziwiając zabytki.
Od półtora roku aktor nie gra w rosyjskich teatrach. Powodem jest sytuacja polityczna i atak Putina na Krym. - Nie umiałbym pójść do konsulatu i prosić o wizę. Zerwałem kontrakt bo zbyt dużo ludzi popiera politykę Putina - wyjaśniał Daniel Olbrychski. Napisał w tej sprawie list, zwrócił wszystkie pieniądze, mimo że dobrze opłacili i opłacało się tam grać. Publiczność za to wyznanie nagrodziła go gromkimi brawami. Aktor dodał, że w międzyczasie odmówił grania w trzech rosyjskich produkcjach.
Obecnie nie musi zabiegać o role, brać udziału w codziennych zdjęciach do filmów (zdjęcia do Potopu gdzie grał Kmicica trwały dwa lata), dlatego jeździ po Polsce i spotyka się z publicznością, aby nie tylko podzielić się swoimi refleksami ale i "zobaczyć jak reaguje na niego widownia".
Daniela Olbrychskiego będzie można zobaczyć 27 października 2015 roku o godzinie 20:00 w filmie "Ziemia obiecana"w ramach "Seansu pod palmą". Z kolei 16 listopada kolejne spotkanie z cyklu "Ach to ten poniedziałek" - tym razem z Grażyną Szapołowską i jej córką Katarzyną Jungowską.
Piątek, 30 października 2015 r. godz. 10:50 ~józef wisarionowicz stalin
Edek ty jemiole że tak powiem, to nie żenada jeno krytyka z którą twoja głowa się nie styka. A jeśli już żenada, to twoje zdanie tumanie jest twym wielkim właśnie niedouctwem więc poprzestań na waleniu konia w piwnicy i podglądaniu siostry jak robi sobie dobrze ogórkiem szklarniowym by potem przejść do orgazmu myśląc jak to ze mną po szkole pod płotem w wysokiej trawie dawałem ognia jej wąskiej żabie! A twoja żonka edek nie wiesz ale lubi ssać a ja wchodzę w nią jak parowóz w tunel długo i lekko jak po maśle nożem kiedy chce jej włożę! Cha, cha, cha edek głupi edek.
Czwartek, 29 października 2015 r. godz. 07:21 ~józef wisarionowicz stalin
Rozdarte serce Olbrychskiego mnie nie interesuje, podobnie jak i jego aktorstwo oprócz sceny kiedy w jakimś filmiku nabijali go na palik. To było patriotyczne a i dopowiem że łaskotało mnie rozkoszą niecodzienną. Za komuny powodziło się mu jak innym którzy mieli z oczywistych powodów tzw. branie. Mam książkę Maryli Rodowicz i opisuje w niej wesołe i bogate życie w tamtych czasach - czyli komuny. Oni wszyscy co mięli wówczas branie i byli nietykalni dziś się mówi o nich "ikony". Jakie ikony rawka kawka!? To byli zwykli artyści co brylowali na komuszych parkietach i jeździli za granicę kiedy chcieli,mięli najdroższe samochody i świat był piękny trala lala. Teraz narzekają że było im biednie? Cóż za kpina,drwina i ironia?! Mówi Wam jak jest Wasza ikona seksu i rozwiązłości tegoż Józef elektropała!
Spotkał się w poniedziałek, więc nie zdążył ze swoją wyborczą rządową agit kiełbasą, ale o tolerancji i syryjskim kebabie "uchodźców" jeszcze pewnie długo ponadaje.
Środa, 28 października 2015 r. godz. 12:04 ~Mozets
Dżugaszwilli ma swój punkt widzenia. Nie wszystkim musi się podobać. I nie we wszystkim musi mieć 100% racji. On sam to mówi. I nie należy zaraz straszyć go maczetą czy inną kosą. Odmawiać mu prawa wypowiedzi. Poza tym jego wypowiedzi są obszerniejsze i ciekawsze ( choć czasem wulgarne) od np. : Hehe, cool, buahahaaaa, pozdro, siema ( albo się nie ma) itp.itd.etc. Niektórym nie chce się nawet zamaskować swoich neobolszewickich, ideologicznych, lewackich pokrzykiwań i ubrać je w słowa. Jadą po czekistowsku prosto z mostu jak np.: won, spie...j, je...y, zaj...ć, Pis...lce, katabasy. Co się będą wysilać. Pruletariat ma swoje prawa i swój słownik. Nie będzie się zniżał do Taszyckiego i Jodłowskiego. Z tego wysokiego, festynowego poziomu z remizy OSP w Konkolewie Dolnym. I z zebrań ZMS - tam-że.
Twoja ksywa stalin zdradza jakieś kompleksy. Jeszcze w dodatku angażujesz siekierę. Jeden coś robi będąc podziwiany przez cały świat. Inny skamle przy klawiaturze z nadzieją na ogrzanie się blaskiem gwiazd. Piesek przydrożny też zacna rola. Pasi?
Środa, 28 października 2015 r. godz. 09:05 ~JÓZEF WISARIONOWIZ STALIN & Siekiera
Kiedyś przeczytałem książkę źródło o Maryli Rodowicz i tam jest również o Olbrychskim. Nawet sporo. To nie żade3n kultowy aktor a zwykły rzemieślnik w swoim fachu. Teraz każdy stary artysta na krok przed piekłem dopisuje sobie życiorys narzekając przy tym na komunę. A to właśnie oni, te "ikony" jakby fałszywie brzmiące prowadzili za komuny dostatnie i wesołe życie. Jeździli za granicę w każdym kierunku świata a że grali również w enerdowskich i radzieckich filmach to mieli z tego tytułu największą kasę. Bowiem za rolę w takich filmach aparat ucisku płacił więcej niż na zachodzie! Oni wszyscy mieli wówczas najlepsze i najdroższe samochody. Teraz tzn. obecnie noszą miano "ikon". Czyż to nie żałosne? To są tylko aktorzy lepsi i gorsi jak w każdej pracy. Tyle, że swoje role grają nie zawsze godnie i zgodnie jak by kto chciał wiedzieć i wystarczy tylko poszperać w zaszłości i dowiemy się prawie że wszystko. Wasza Ikona seksualnej rozwiązłości Józef orgietek wyuzdany napletek! Amen!
"To wydarzenie sportowe dało mi potrzebę bycia kimś, żeby samemu osiągnąć coś wspaniałego. "
Coś wspaniałego osiągają ludzie,którzy w cieniu fleszy pomagają innym,nie zarabiają na tym, nie promują się. Świadectwo Pana aktora nie jest świadectwem czegoś wspaniałego.
tas taś i inne lemingi wciskacie takie bzdety ludziom ze są mało inteligentni bo mają odmienne zdanie .A co do karolaka to zobacz ile mu obiecali na teatr kasy za poparcie Komorowskiego a Olbryski żenada te jego polityczne wypowiedzi.
Wtorek, 27 października 2015 r. godz. 21:10 ~belfer
@yabu
To, że Olbrychski zagrał w ponad 100 filmach polskich i blisko 100 filmach zagranicznych np. u Volkera Schlöndorffa, Claude'a Leloucha czy Nikity Michałkowa, to są bajki?
Jesteś małym, żałosnym zawistnikiem.
te opowieści to między bajki włożyć,człowiek bez twarzy,dla mnie zawsze tak samo obleśny,fałsz ma wypisany w grymasie twarzy,jest więcej niż pewne że w tamtych czasach na scenę mógł wejść jedynie od zaplecza.wyjątkowość powierzanych mu ról nie wymagała talentu.człowiek który może pokazywać światu jak nie cytować Szekspira.
Wtorek, 27 października 2015 r. godz. 13:16 ~floks
Syn polonistki z Drohiczyna nad Bugiem.Taka była bieda w domu,że musiał dorabiać--bzdury.W PRL żyło mu się nadzwyczaj dobrze niech ciemnoty widzom nie wciska.
Wtorek, 27 października 2015 r. godz. 10:51 ~Piotr
Cyt:Z kolei 16 listopada kolejne spotkanie z cyklu "Ach to ten poniedziałek" - tym razem z Grażyną Szapołowską i jej córką Katarzyną Jungowską.
Już cieszę się na to spotkanie.
do taś taś : Karolak po tym co zrobił w wyborach prezydenckich jest totalnym zerem.Przestałam oglądać Rodzinkę przez niego,bo nie mogę go znieść.
Czego się nie robi dla kasy?Dobry aktor nie miesza się do polityki.
Wtorek, 27 października 2015 r. godz. 08:46 ~Wojtek
Ten Pan ma wyrok za jazdę po pijaku. Był też wielkim zwolennikiem Bronisława Komorowskiego. Warto o tym pamiętać wychwalając takich jak on. Aktorstwo aktorstwem - liczy się też, co sobą reprezentuje jako człowiek.
Wtorek, 27 października 2015 r. godz. 02:36 ~Bławat
Aktor wielki, ale prywatnie arogant i kobieciarz.Trzy małżeństwa i dziecko na boku to naprawdę wzorzec do naśladowania. Osoby uznane za Wielkie Sławy w życiu codziennym bywają nie do zniesienia. Żłopnąć też sobie potrafi. Zanim wpadniemy w zachwyt i zaczniemy naśladować, sprawdźmy jakim jest człowiekiem poza planem.
Poniedziałek, 26 października 2015 r. godz. 23:14 ~taś, taś, taś...
PiSlamistom nie będzie pasował bo to artysta nie popierający idiotów. Podobnie jak Karolak, Opania i wielu, wielu innych znakomitych którzy mogą sobie na to pozwolić. Bo im PiS może "skoczyć".
X Ta strona korzysta z plików cookie w celu świadczenia usług i realizacji potrzeb użytkowników. Pliki te mogą być zapisywane w pamięci Twojego urządzenia. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookie zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki internetowej. Więcej w polityce prywatności.