Wiadomości lokalne / News
| Niedziela, 25 grudnia 2011 r. godz. 10:27 /Anna Tomczyk/ | Jak wspominają święta w Stalowej Woli nasi Ambasadorowie?
Zobacz jak Ambasadorowie Stalowej Woli wspominają święta, które w dzieciństwie spędzali w naszym mieście. Fot. Jacek Rodecki
| Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, który sprzyja wspomnieniom. Chętnie przypominamy sobie jak one wyglądały kiedyś, szczególnie w dzieciństwie, bo to wtedy święta mają jedyny w swoim rodzaju urok, tworząc coś co nazywamy "magią świąt". Jak wspominają święta w Stalowej Woli nasi Ambasadorowie? Zapytaliśmy ich o to.
Bartosz Hadała, który od 2010 jest Ambasadorem Stalowej Woli to pochodzący z naszego miasta pianista jazzowy, kompozytor, aranżer i autor tekstów pisanych w duchu chrześcijańskim. Od kilku lat spędza Święta Bożego Narodzenia z własną rodziną poza Stalową Wolą, ale jak podkreśla w rozmowie z Stalowka.NET, zawsze stara się stworzyć atmosferę podobną do tej, którą zapamiętał ze stalowowolskiego domu.
-"W dzieciństwie i wczesnej młodości te święta zawsze spędzałem w Stalowej Woli, nawet wtedy kiedy studiowałem na Ukrainie czy w USA. Zawsze było bardzo rodzinnie, a ponieważ conajmniej połowa rodziny gra na jakimś instrumencie z kolędowaniem nie było większego problemu" - wspomina w rozmowie z nami Hadała.
Pianista przyznał, że do 2010 roku jego święta w jego ocenie nie były takie jak te, które zapamiętał z dzieciństwa. - "Nie było czasu na prawdziwe świetowanie, do tego stopnia, że nawet kolację wigilijną jadłem z zegarkiem w ręku, aby zdążyć na pasterkę, ponieważ pracowałem jako organista i nie mogłem się spóźnić" - podkreśla.
Hadała ma nadzieję, że w tym roku jego święta, spędzone w amerykańskim domu będą podobne do tych spędzanych kiedyś w Stalowej Woli, w spokoju i rodzinnej atmosferze.
TŁUM PRZY STOLE
Jednym z pierwszych Ambasadorów Stalowej Woli jest Szymon Jędruch, pochodzący ze Stalowej Woli tenor m.in. Teatru Muzycznego w Łodzi i bydgoskiej Opery Nova. We wspomnieniach z dzieciństwa Jędrucha Święta Bożego Narodzenia to przede wszystkim przygotowywanie i ubieranie choinki. - "Wtedy była moda na sztuczne choinki i dopiero teraz jak mam swoją rodzinę kupuje dla moich córek żywego chojaka" - mówi tenor.
Święta kojarzą się stalowowolaninowi również z zapachem pomarańczy, na które w dzieciństwie czekało się cały rok, wielkimi porządkami, w których jak zapewnia zawsze w odpowiednim dla siebie wieku uczestniczył, a także pływającymi w wannie karpiami.
- "Wigilię spędzaliśmy w dużym gronie z dziadkami, ciotkami i wujkami ze strony mamy. Na wigilii było nawet kilkanaście osób. Każda rodzina przygotowywała jakieś potrawy m.in. barszcz z uszkami, który jest moją ulubioną potrawą wigilijną i zawsze biorę dokładkę, karp smażony, śledzie, kutia, kluski z makiem, czyli popisowa potrawa mojej babci, kompot z suszonych owoców" - wylicza Jędruch.
Wieczerza wigilijna u tenora ze Stalowej Woli zaczynała się tradycyjnie, kiedy pojawiła się na niebie pierwsza gwiazdka. - "Zaczynało się od czytania Ewangelii, później była modlitwa, dzielenie się opłatkiem, kolacja, a po niej śpiewaliśmy i do dziś tradycję tą podtrzymujemy" - dodaje.
Wyjątkowo smutno stalowowolanin zapamiętał święta z 1981 roku, ponieważ kilka dni przed wigilią - 14 grudnia internowano jego tatę. - "Dla czteroletniego chłopca to traumatyczne wydarzenie" - podkreśla.
Teraz, choć Jędruch ma już swoją rodzinę i mieszka w Łodzi co dwa lata wraca na święta do Stalowej Woli. - "Umówiliśmy się z żoną, że co dwa lata będziemy spędzać święta na zmianę u jej i moich rodziców. Nasze święta wyglądają podobnie jak te zapamiętane z dzieciństwa, ale u teściowej zamiast mojego ulubionego barszczu z uszkami jest zupa grzybowa" - mówi tenor.
ŚWIĄTECZNE WSPOMNIENIA TO MÓJ SKARB
W ubiegłym roku tytuł Ambasadora Stalowej Woli trafił do Marcina Łabaziewicza, muzyka, pianisty, który urodził się w naszym mieście, spędził tu swoje dzieciństwo i rozwijał swój talent.
Okres świąteczny z dzieciństwa spędzonego w Stalowej Woli to dla niego jak podkreśla, swego rodzaju skarb, który zawsze nosi ze sobą i zagląda do niego w chwilach refleksji i momentach, gdy chce się odciąć od otaczającej go codzienności. Wspomnienia te pomagają mu także przetrwać święta, które nieraz zdarzało mu się spędzać na pokładzie samolotu i na lotniskach. - "Wyjątkowo miło wspominam święta, które z tatą spędziliśmy w zaspach próbując dostać się z warszawskiego lotniska do Stalowej Woli. Byliśmy wtedy chyba jedynym samochodem jadącym przez cicho świętującą Polskę. Pamiętam kolację, którą jedliśmy tamtej nocy" - wspomina Łabaziewicz.
Święta spędzone w rodzinnym domu zapamiętał jako czas, kiedy rozproszona po świecie rodzina mogła raz w roku usiąść razem za stołem i nacieszyć się sobą. - "Kolacje były zawsze dwie. Na pierwszej, babcia numer jeden dawala upóst swojej jedynej w soim rodzaju pierogowej wirtuozerji, przy wtórze mamy improwizującej co rok na nowy przepis ryby po grecku i kompotu z suszu. Druga kolacja, to babcia numer dwa, podająca swój niepowtarzalny barszcz czerwony z uszkami i dziadzio przygotowywujący swoją rybę po żydowsku z iście naukową dokładnością" - opowiada pianista.
Po kolacji w domu Łabaziewicza przychodził czas na rozpakowywanie prezentów i wspólne śpiewanie przy jego akompaniamencie. Na życzenie dziadka grany był Bach. Teraz jak, podkreśla jego nomadyczny tryb życia i profesja uniemożliwiają mu częste rodzinne świętowanie. W tym roku również spędzi święta z dala od bliskich.
- "Przez to też wydaje mi się, że potrafię bardziej docenić skarb jakim jest spędzanie takich chwil w kręgu rodzinnym. Dlatego chciałbym zaapelować do wszystkich czytających te słowa stalowowolan, żeby dali się ponieść tej jedynej w swoim rodzaju świątecznej atmosferze, zapomnieli o problemach, troskach i różnicach dnia codziennego i przez te kilka chwil naprawdę docenili obecność swoich bliskich" - mówi w rozmowie z Stalowka.NET Łabaziewicz.
- "Chciałbym korzystając z okazji przesłać życzenia zdrowia, spokoju i miłości w te Święta i na cały nowy rok mojej kochanej rodzinie, wszystkim moim stalowowolskim przyjaciołom, jak również władzom miasta i podziekować za życzliwość oraz wsparcie" - dodaje.
NIEZAPOMNIANE ZAPACHY
Świeta poza rodzinną Stalową Wolą spędza od lat mieszkający w Krakowie Konrad Mastyło, który od 2009 roku jest Ambasadorem naszego miasta. Pianista krakowskiej "Piwnicy pod Baranami" chętnie jednak wraca wspomnieniami do świąt spędzanych tutaj.
- "To jedyne, niepowtarzalne święta, które wspominam do dziś z lezką w oku. One zostana w mojej pamięci do końca życia. Kojarzą mi sie przede wszystkim z zapachami, ale nie tylko kulinarnymi. Specyficzny zapach pasty do podlogi po wiórowaniu, kleju biurowego przy mozolnym "składaniu" łańcucha na choinke czy w końcu zapach tej "jedynej" pomarańczy, a właściwie procesu oddzielania skorki od miąższu" - wspomina Mastyło.
Święta w rodzinnym domu kojarzą się muzykowi także z piosenką Seweryna Krajewskiego - "Jeden dzien w roku", która towarzyszyla mu przy świątecznych porządkach. - "Żałuję, że ten czas minął bezpowrotnie" - dodaje.
Tetaz w związku z tym, że ma własne dzieci i wnuków jak podkreśla Mastyło, jest zmuszony spędzać ten czas poza Stalową Wolą. - "W wigilię i święta zawsze wyświetla mi się w myślach obraz tamtego, wyjątkowego czasu, za którym tęsknie dziś" - zaznacza pianista.
JAK ŚWIĘTA TO TYLKO W STALOWEJ WOLI
Wśród Ambasadorów Stalowej Woli, którzy zdecydowali się opowiedzieć nam o swoich wspomnieniach z dzieciństwa związanych z Bożym Narodzeniem jest także jedna z najwybitniejszych na świecie dyrygentów - pochodząca z naszego miasta Ewa Strusińska.
Ona jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych naszych rozmówców Święta Bożego Narodzenia zawsze spędza w rodzinnym domu w Stalowej Woli. - "Nie wyobrażam sobie by mogło mnie tu zabraknąć w grudniu. To czas, kiedy należy sfrunąć do rodzinnego gniazda i odpocząć od zgiełku dnia codziennego. Naładować akumulatory by w Nowym Roku ruszyć z kopyta do nowych zadań" - mówi Strusińska.
Dla stalowowolanki święta to także czas by rozkoszować się domowymi potrawami i wypiekami. Wśród tych ostatnich najchętniej zajada się pierniczkami mamy. - "Zawsze staramy się przestrzegać tradycji, również naszej domowej, którą jest jedzenie pieczonych ziemniaków w Wigilię. Może to potrawa mało kojarząca się ze świątecznym stołem, ale za to moja ukochana" - zdradza Strusińska. - "Najbardziej lubię, gdy święta u Strusińskich są rozśpiewane kolendami, a co najważniejsze, przepełnione świętym spokojem, czego i Państwu z całego serca życzę" - dodaje.
Redakcja Stalowka.NET dołącza się do tych życzeń.
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
| Wtorek, 27 grudnia 2011 r. godz. 16:05 ~GG | KOŚCIOŁY NIEKTURE BYŁY OTWARTE I NIKT TAM NICZEGO NIE UKRADŁ NAJLEPIEJ POSTRASZYĆ ZŁODZIEJEM I ZAMKNĄĆ KOŚCIÓŁ A GDYBY CO TO LUDZIE Z KAŻDEJ PARAFI BY POPILNOWALI KOŚCIOŁA I MÓGŁ BY BYĆ OTWARTY CHOCIASZ PO POŁUDNIR NA TRZY GODZINY . |
00 | Wtorek, 27 grudnia 2011 r. godz. 09:20 ~adela | Piotr a na msze to nie łaska iść? We wszystkich kościołach były msze od rana, otwarte były od 6:30 do 14:00. To mało czasu na to żeby pójśc do kościoła z dzieckiem? Albo później 17:00 - 20:00 ???? Akrat między 15:00 a 17:00 musiałeś iść? Dlaczego chcesz zachować tradycje pokazując dziecku szopki a nie chcesz go wziąć do kościoła na msze? To chyba wazniejsze niż jakaś tam szopka... :/ |
00 | Poniedziałek, 26 grudnia 2011 r. godz. 22:00 ~Piotr | Dlaczego kościoły z wyjątkiem klasztoru były pozamykane? Chciałem dzieciakom pokazać szopki i zwyczaj jaki mnie nauczyli rodzice kolędowania i podziwiania szopek w sąsiednich parafiach a tu zamknięty kościół. Dlaczego/ |
00 | Poniedziałek, 26 grudnia 2011 r. godz. 15:47 ~jelonek | To jak jest Janka , katolik kradnie nawet w kościele , coś nie teges. |
00 | Niedziela, 25 grudnia 2011 r. godz. 16:32 ~janka | Jan jak chciałess zobaczyc szopke to trzeba bylo isc na msze do kościoła a nie glupio się pytać. Kto w święta będzie siedział cały dzień w kościele i pilnowal zeby ktoś czegoś z niego nie ukradł? Jesteś chętny? To się zgłoś. |
00 | Niedziela, 25 grudnia 2011 r. godz. 16:09 ~longpeace | gratulacje dla was, osiagneliscie sukes w zyciu bo wyjechaliscie z tej koziej wolki! |
00 | Niedziela, 25 grudnia 2011 r. godz. 15:50 ~korniszon | bo za malo dales na tace :)) |
00 | Niedziela, 25 grudnia 2011 r. godz. 15:12 ~Jan | Dlaczego wszystkie kościoły są pozamykane i nie można zpbaczyć szopki? |
00 | |