Wiadomości lokalne / News
| Piątek, 22 października 2010 r. godz. 16:15 /Łukasz Nosek/ | Kobiety, które zdobywają niezdobyte
Danuta Przybylska - tłumacz języka japońskiego, miłośniczka wspinaczki Fot. Łukasz Nosek
| Ładne, miłe, mądre - co je w tym pociąga? Trzy koleżanki skrzyknęły się w dosyć spontaniczny sposób i postanowiły wyruszyć w podróż, która trwała pół roku. Dlaczego w naszym kraju wspinaczka jest niszą?
Mimo, iż w południowoamerykańskich wojażach uczestniczyły początkowo we trzy, to na samym końcu pozostały tylko dwie... Jedna z uczestniczek podróży zakończyła ją wcześniej. Wyprawa o której mowa odbyła się dwa lata temu we wrześniu. Zaczęło się w Brazylii, gdzie po zwiedzeniu południowej części kraju podróżniczki pojechały do Argentyny. Potem postanowiły "zdobyć" jeden z sześciotysięczników, pod którym się znalazły, jednak bez umiejętności i sprzętu okazało się to złym pomysłem. Paragwaj, Boliwia, Peru, Ekwador i Kolumbia - to również osiągi przyjaciółek. Jednak nie wszystko w tych krajach jest do zobaczenia.
- "Niektóre miejsca są takie, gdzie trudno jest dotrzeć jakimkolwiek środkiem transportu, a my najczęściej docierałyśmy łodzią. Taką też podróż miałyśmy właśnie w Peru. Na samej północy Peru jest jedno z większych miast, dobrze rozwinięte, do którego nie prowadzą żadne drogi. Można się tam dostać jedynie samolotem lub łodzią, co trwa 4 dni. Życie w tym mieście tętni całkiem normalnie, tak jak w Stalowej Woli. Nikt by nie przypuszczał, że nie ma tam żadnej drogi. Koszt naszej podróży nie był do końca liczony, ale wyniósł on w granicach średniej klasy 8 letniego samochodu." - mówi Ewelina Płodzień, jedna z uczestniczek wyprawy.
Kiedyś Polki były obecne w górach wysokich, zarówno w Europie w Alpach, jak i w tych wyższych - Himalajach. Być może śmiertelne wypadki przyczyniły się do tej zmiany, że kobiece wspinanie nie jest już tak popularne. Wyprawa, w której będzie uczestniczyć Danuta Przybylska, czeka na odpowiedzieć ze strony władz chińskich. Jest to wymóg konieczny ponieważ bez pozwolenia ani rusz w góry. Taka wyprawa sama musi sobie zorganizować - sponsorów, pozwolenie, przelot, wyżywienie i sprzęt który jest bardzo drogi i bardzo często górach ginie dlatego koszta są bardzo duże. "Same pozwolenia gdzie zależy to od szczytu to jego ceny wahają się po kilka tysięcy dolarów, przeloty parę tysięcy złotych od osoby, sprzęt to dziesiątki tysięcy złotych" - mówi Danuta Przybylska - wspinający się tłumacz języka japońskiego.
Ludziom w Polsce wydaje się, że wspinaczka jest niszą. Można się zdziwić gdy się jedzie na przykład w Alpy Francuskie i tam całe rodziny przyjeżdżają się wspinać. W naszym kraju postrzega się to jako sport niszowy, ryzykancki, dla samobójców. U nich natomiast jest to rodzaj rekreacji. - "Nie było jakichś dramatycznych przeżyć. Raz w górach na Słowacji wprawdzie się poślizgnęłam, gdy szliśmy bardzo oblodzonym stokiem i obróciłam się żeby wesprzeć duchowo moją koleżankę. Przejechałam wtedy sporo, na pewno ponad 100 metrów. Wprawdzie zwolniłam wtedy raz ale później znów z impetem ruszyłam. Bardziej przestraszyłam innych uczestników wycieczki, bo ja byłam skoncentrowana na tym, żeby coś wbić i się zatrzymać." - powiedziała Przybylska.
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
| Piątek, 22 października 2010 r. godz. 19:28 ~mieszk. | Gratuluję pasji. Podziwiam takich ludzi jak pani. Życzę powodzenia w dalszych wyprawach. |
00 | |