Wiadomości lokalne / Ciekawostki
| Czwartek, 1 września 2005 r. godz. 22:45 /Piotr Jackowski, publicysta/ | Z Chabarowska do Zbydniowa
Rodzina Lewkowskich w swym mieszkaniu w Zbydniowie. Od lewej: Katarzyna z mężem Jerzym oraz ich dzieci Anna i Michał Fot. Piotr Jackowski
| - Jakie to cudowne, że w Polsce ludzie mają tyle kościołów, że stojąc przy jednej świątyni widzą wieżę drugiej - mówi Jerzy Lewkowski, który wraz z małżonką Katarzyną oraz dziećmi Anną i Michałem osiadł na stałe w Zbydniowie. Polska rodzina, mieszkająca do niedawna na rosyjskim Dalekim Wschodzie, marzyła o powrocie do kraju ojców.
Katarzyna i Jerzy Lewkowscy to bardzo zacni, wykształceni ludzie. Pochodzą z polskich rodzin, które przed II wojną światową zamieszkiwały wschodnie tereny Rzeczpospolitej. Ich ojcowie wyjechali na Daleki Wschód już w czasach powojennych, otrzymując takie polecenie od władz radzieckich. - Nie było to zesłanie, lecz wyjazd ze względów zawodowych - podkreśla Katarzyna Lewkowska.
Rodzinę założyli 32 lata temu, mieszkając w Chabarowsku. Pomimo przebywania w tak odległym zakątku świata, nie zatracili narodowych korzeni. Nie było to łatwe, ponieważ Jerzy Lewkowski nie znał języka polskiego, a wokół nie było rodaków. Na szczęście jego małżonka miała w pamięci wiersze Konopnickiej, czytane jej niegdyś przez ojca. Mówiła trochę po polsku, używając wtrętów ukraińskich. Pragnęła wrócić do ojczyzny, o czym marzyła od dzieciństwa.
- Jesteśmy ludźmi wierzącymi. Wierzymy, że talent muzyczny, który mamy, otrzymaliśmy od Pana Boga. Zawsze marzyliśmy o tym, by przyjąć chrzest - akcentuje repatriantka. Na spełnienie tych marzeń musieli długo czekać, albowiem za czasów sowieckich nie było to możliwe. Pierwszy ochrzcił się Jerzy, będąc dziesięć lat temu w USA. Jego małżonka przyjęła chrzest później, kiedy przyjechała odwiedzić Polskę.
Z osiedleniem się w Polsce także nie było łatwo. Podejmując stosowne starania, musieli udokumentować polskie pochodzenie. W tym celu Katarzyna Lewkowska przyjechała z córką Anną do Warszawy, gdzie przeszukiwały archiwa i prosiły o pomoc Polski Czerwony Krzyż. I choć trudności piętrzyły się, to jednak udało się doprowadzić wszystko do szczęśliwego finału.
- Pewien wójt chce nas przyjąć i będzie walczył o naszą rodzinę - usłyszała Anna słowa matki, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. Wkrótce ową wiadomość uwiarygodniła informacja, otrzymana od rosyjskiego konsula. I wreszcie nadszedł 22 czerwca 2005 roku, kiedy to rodzina Lewkowskich przybyła do Zbydniowa.
To, co zastali na miejscu, przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Otrzymali do dyspozycji wyremontowane, częściowo wyposażone mieszkanie. Spotkali się z przychylnym przyjęciem i życzliwością otoczenia, a zwłaszcza wójta Andrzeja Karasia. - Gospodarz gminy to człowiek miły, gościnny i uprzejmy. Pomaga nam i ciągle pyta, jak się nam żyje - zauważa Katarzyna Lewkowska, doceniając troskę zbydniowskiego środowiska.
Lewkowscy są pełni optymizmu, choć mają do rozwiązania jeszcze wiele problemów. Cieszą się z tego, co już osiągnęli, oddychając atmosferą kraju przodków. Choć w Rosji nie było im źle i potrafili zaadaptować się w wielokulturowym środowisku, to jednak brakowało im polskości i religijnego klimatu. Tu mogą chodzić w niedzielę do kościoła, uważając ów fakt za coś cudownego. - Oby na Dalekim Wschodzie ludzie mogli przeżywać takie chwile - stwierdzają.
Repatrianci mają wykształcenie muzyczne. Talent artystyczny posiada również córka Lewkowskich, Anna, która pragnie grać na organach w kościele. Po raz pierwszy zetknęła się z tym instrumentem w Łodzi, zachwycając się jego brzmieniem. Będąc w Zbydniowie, podjęła myśl o rozpoczęciu nauki w Diecezjalnym Studium Organistowskim w Sandomierzu. Chcąc mieć częstszy kontakt z organami na wakacjach, przyjeżdża systematycznie wraz z rodzicami i bratem na koncerty XV Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Stalowa Wola - Rozwadów 2005. - Nie wyobrażamy sobie życia bez sztuki - mówi zgodnie rodzina Lewkowskich. Czy ich dalsze życie w Polsce będzie równie piękne jak muzyka, którą tak bardzo umiłowali?
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy
|