Sobota, 31 sierpnia 2013 r. godz. 11:20 /Magdalena Rodecka/
Działa się muzyczka! 20 lat po powstaniu "Pod Papugami"
Zbigniew Rojek, twórca "Pod Papugami". Fot. Jacek Rodecki
Nie jednemu bywalcowi działającej w latach 1992-2000 kawiarni "Pod Papugami" zakręciła się łza w oku. Z kolei młodsze pokolenie może tylko żałować, że nie dane im było znaleźć się w kręgu stalowowolskich "papużek".
Za to w 20 lat po powstaniu Towarzystwa Muzycznego "Pod Papugami" zrzeszeni w nim uczestnicy słownie i muzycznie podziękowali jego twórcom oraz działaczom za fantastyczną przygodę jaką dane im było przeżyć i która nadała kształt im charakterom, talentom, przyczyniając się w wyborze drogi życiowej.
Kawiarnia "Pod Papugami" przez lata działała w spółdzielczym klubie "Emka". W 1993 roku powołano do życia stowarzyszenie, które organizowało spotkania muzyczne dla mieszkańców Stalowej Woli. Nie tylko na miejscu, ale także w ramach wyjazdowych warsztatów muzycznych. Ta "kuźnia" do dzisiaj zbiera owoce w postaci wybitnych osobowości, które tak jak w przypowieści o talentach nie zaprzepaściły ich, ale mnożą je po dziś dzień. Obok tak popularnych osób jak np. Maciej Zakościelny warto wymienić też aktora Modesta Rucińskiego, debiutującą w tym roku w Opolu z zespołem Momo Annę Ołdak, Jacka Tarkowskiego - producenta muzyki do seriali produkowanych przez TVN i dyrygent bandu w finałowych odcinkach "X Factor", perkusistę zespołu Zakopower Łukasza Moskala, Bartosza Hadałę , Andrzeja Steca, Andrzeja Czerwonkę, Rafała Latawca, czy Piotra Ruta. Nazwisk, które powinny się tu pojawić jest znacznie więcej, ale wymieniać ich nie miał śmiałości nawet Zbigniew Rojek, twórca "Pod Papugami" w obawie, że mógłby kogoś pominąć.
MIEJSCE, W KTÓRYM MOŻNA BYŁO POROBIĆ TROCHĘ "HAŁASU"
W kawiarni przy ulicy Żwirki i Wigury odbywały się koncerty, spektakle i warsztaty muzyczne. A to wszystko pod hasłem "Niech się dzieje muzyczka!". Młodzi ludzie lgnęli do "gniazda" bo było to miejsce, gdzie można było porobić trochę "hałasu", muzycznego oczywiście i gdzie można było wystąpić na scenie, w blasku reflektorów, przed publicznością.
Na scenie spędzali wiele godzin szlifując swój warsztat pod czujnym okiem Zbigniewa Rojka. Uczestnicy spotkania wspominali, że po powrocie ze szkoły, zjadali tylko obiad i pędzili grać. Klimat tego miejsca tworzył zestaw ludzi, byli wspólnotą, "jedną wielką papugą". Spotykali się bo chcieli. Nie było żadnego przymusu. Rojek powtarzał im, że to co tu robią, zapamiętają na całe życie. I mimo, że nie każdy związał się z branżą artystyczną mówią, że było warto.
Jacek Tarkowski, któremu w czasie piątkowego wieczoru nadano tytuł dziewiętnastego Ambasadora Stalowej Woli mówił, że dziś, kiedy pracuje, stara się doświadczenia zdobyte "Pod Papugami" wycisnąć jak cytrynę. - "Jestem dumny, że byłem w Towarzystwie Muzycznym", a to czym się teraz zajmuje zostanie dla przyszłych pokoleń". Aktor Modest Ruciński przyznał, że kocha aktorstwo, ale czuje się szczęśliwy, gdy śpiewa. - "Na szczęście zawód ten łączy dziś te dwie rzeczy" - mówił Ruciński. Z kolei Maciejowi Zakościelnemu, jednemu z najpopularniejszych polskich aktorów kawiarnia "Pod Papugami" zawsze kojarzyła się z czymś tajemniczym. To właśnie tam nauczył się grać "muzyczkę", bawić na scenie, improwizować.
Na zakończenie imprezy dyrektor Miejskiego Domu Kultury Marek Gruchota podarował Zbigniewowi Rojkowi "lasowiackie serce", aby za oceanem nie zapomniał, że jego serce bije dla Stalowej Woli. Zaśpiewano sto lat i sławną "Dezyderatę", poemat napisany przez Maksa Ehrmanna, zawierający wskazówki na temat dobrego życia.
Niedziela, 1 września 2013 r. godz. 21:31 ~Jolunia
Wszystko na zasadzie " prowadząca Magda śliczna ,delikatna , piękna , przecudny uśmiech , nie przeszkadzająca występującym , bo w końcu chciała, aby to oni byli na pierwszym planie - nie lubię jej " ale to do debili nie dotarło; wyrażnie wyczuwa się tu jakieś osobiste animozje i zazdrość u " znafcuf"
Żenujące niektóre komentarze , fajny koncert się odbył , pośpiewali ,powspominali. A głupie komentarze pewnie ze strony wiochy stalowowolskiej ,która jak zwykle rzuciła się na darmową imprezę i teraz głupio komentuje . Z pewnością sympatycy i przyjaciele występujących artystów mieli zupełnie inne odczucia.
Rojek zawsze miał nosa do talentów więc jakim cudem na scenie znalazła się ta panienka, która zamulała wszystko? Poza tym bardzo sentymentalny wieczór. No i Zakościelny nigdy nie powinien być na scenie razem z Rucińskim. Oczywiście dla własnego dobra.
Ja tam przez 7 lat grałem na bąku i na trójkącie, a o dziwo nikt mnie nie zaprosili. Smutne to, ale może obawiali się o tłumy bo jestem bardzo znanym światowym artystą
"Kilof" - problem w tym, że istnieje młodzież, która lgnie do kultury... Można zaobserwować, że mamy wielu muzycznych "wariatów" w Stalowej Woli, ale przydałoby się miejsce i odpowiedni człowiek ( tak jak swego czasu Z. Rojek), żeby tym wszystkim pokierował. "Pod papugami" to było coś wspaniałego... Coś takiego powinno znów powstać.
Sobota, 31 sierpnia 2013 r. godz. 19:37 ~marudzący
Byłem i się zawiodłem! Grupa super ludzi wrzucona do kotła wymieszana, zmiksowana - i wyszedł bigos bez smaku. Na siłę próbowano zrobić Piwnicę pod Baranami. Wyszły marne popłuczyny - brak pomysłu, brak porządnego prowadzenia, dłużyzny i nuda. Plusy: znakomity Modest Ruciński, kilka piosenek piosenek zaśpiewanych grupowo - poprawnych. Minusy: Zakościelny (gwiazdorzy) coś źle z nagłośnieniem (niewyraźne dialogi, fatalna gitara Rafała), FATALNE prowadzenie (i p. Rojka i tej dziewczyny).
Fajnie że się spotkali po latach. Fajnie że każde z nich coś tam w życiu robi. Jasne że była to impreza "towarzystwa wzajemnej adoracji" ale po to się spotkali własnie. Trochę smętnawe miejscami i przydługawe. Wszystko ratował fantastyczny Modest Ruciński, był najlepszy. Prawdziwy artysta w mowie i śpiewie. Znakomita dykcja czego niestety brakuje Zakościelnemu. Uroda przeminie a braki zostaną.
Sobota, 31 sierpnia 2013 r. godz. 16:08 ~kolega królika
A mnie się nie podobało. Impreza dla samych swoich. Po co ta prowadząca skoro nikogo nie przedstawiała? Nie każdy znał uczestników. Imiona zdrabniała jak do dzieci w przedszkolu i tylko ciągle suszyła zęby. Jak ktoś jej nie odpowiedział to odpuszczała i zadawała pytanie: Czy pamiętasz jakąś anegdotę? Ku.. kobieto oni je opowiadali cały czas bez twojego durnego zapytania!
To było coś! Pozornie niepozorni ludzie, a w rzeczywistości tak bardzo niezwykli! Modest Ruciński chyba wszystkich porzucił na kolana. Ale bardzo nieśmiało wydaje mi się, że w tym wszystkim chodziło chyba przede wszystkim o to, że nasi artyści bawili się fantastycznie. Cieszyli się na kolejne wspólne spotkanie, co dało się odczuć i ze względu na to właśnie - to spotkanie było tak wyjątkowe. Możemy być tylko dumni, że na całym świecie ,naszą kochaną Stalową Wolę, reprezentują tacy ludzie! Dziękuję za wszystkie wrażenia związane z wczorajszym wieczorem!
Koncert w klimatach "Papugowych", jak dawniej. Szkoda tylko, że nie wszystkie Papugi miały możliwość wzięcia w nim udziału (pamiętam więcej twarzy). Może warto było o nich wspomnieć...a może to tylko takie wrażenie, że czegoś zabrakło...
X Ta strona korzysta z plików cookie w celu świadczenia usług i realizacji potrzeb użytkowników. Pliki te mogą być zapisywane w pamięci Twojego urządzenia. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookie zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki internetowej. Więcej w polityce prywatności.