Wiadomości lokalne / Kultura
| Środa, 30 lipca 2008 r. godz. 09:35 /Małgorzata Chodacka/ | Erenc podzielił słuchaczy...
Romuald Erenc w Klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w Rozwadowie. Fot. Jacek Rodecki
| ...na zwolenników i zwolenników! Jednym do gustu przypadł refleksyjny i skromny, acz charakterny klasyk. Inni woleli mocniejsze brzmienie gitary elektroakustycznej.
Obie części koncertu zaskakiwały różnorodnością, a to już chyba nierozdzielna cecha Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Stalowa Wola - Rozwadów.
Słuchaczy przywitał renesansowy "Cancion del Emperador" Luisa de Narvaeza oraz "Fantazja" wirtuoza vihueli - Alonsa Mudarry. Natomiast "La Rosa", utwór twórcy prawdopodobnie pierwszego w historii koncertu gitarowego Mauro Gulianiego, czy "Kaprys Arabski" Francisco Tarregi, hiszpańskiego kompozytora uwielbiającego mazurki Chopina, to już kanony muzyki gitarowej.
Kiedy Romuald Erenc zamienił gitarę klasyczną na elektroakustyczną - rozbrzmiały dźwięki bliższe współczesności. Kojąca melodia "Letter from home" Pata Metheny’ego, oraz niebanalne opracowanie "Tears in heaven" Erica Claptona i "WTC Memorial Piece" R. Erenca miały zakończyć koncert. Na szczęście gromkie brawa przekonały artystę do bisów i późniejszego spotkania w jak zwykle gościnnej Przystani.
| |
Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego, coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net |
|
| Czwartek, 31 lipca 2008 r. godz. 12:11 ~Zomo | Koncercik był narastający. Od staroci po muzykę współczesną. Rewelacja :) |
00 | Czwartek, 31 lipca 2008 r. godz. 09:51 ~Milo | mk60 dobrze prawi. |
00 | Środa, 30 lipca 2008 r. godz. 18:27 ~mk60 | :) W konstrukcji gitary akustycznej nie ma potencjometru ogólnej głośności, zresztą jak ktoś chce i potrafi słuchać muzyki, a nie szarpania drutów, to potrafi też docenić klasyczną gitarę we wprawnych rękach. Ale to trzeba od dyskoteki z tydzień pauzować, żeby się uszy przestawiły na subtelniejsze dźwieki... |
00 | Środa, 30 lipca 2008 r. godz. 14:50 ~lamer | Zetor: nie. Aby wszyscy usłyszeli grę, powinien grać trochę głośniej. Nie można ignorować publiczności z tyłu kościoła. Wystarczy `piano` grać jako `mezzopiano` itd. W drugiej części nagłośnienie było odpowiednie. Poza tym koncert OK. :) |
00 | Środa, 30 lipca 2008 r. godz. 14:08 ~emce | Warto było podejść bliżej, poobserwować mimikę, pracę rąk... Naprawdę niesamowite, szczególnie jak się jest przyzwyczajonym do gitarzyny ogniskowej i spontanicznego walenia w pudło ;-) Mi tam gitary Romuś nie zawracał ;P elegancko |
00 | Środa, 30 lipca 2008 r. godz. 14:02 ~Zetor | Na piknikach wyło tyle wyjców na całe miasto, by z paru metrów od głośnika lud mógł coś usłyszeć. O to wam chodzi? |
00 | Środa, 30 lipca 2008 r. godz. 13:12 ~Mozets | Kto to sie boi grać głośno ( głośniej, jeszcze głośniej), na pudle??? Chyba nie grajkowie z nadsańskich ognisk. W ogóle nie wiem o co chodzi. Każdy utwór ma swój zapis i artysta wykonuje go zgodnie z nim. Pozostaje jeszcze interpretacja. Rzecz niesamowicie osobista. Ona sprawia, że jeden muzyk jest porywającym artystą - a drugi chałturnikiem i glezmerem. Ale ona nie dotyczy głównie decybeli. |
00 | Środa, 30 lipca 2008 r. godz. 12:59 ~lamer | Dlaczego boicie się grać głośniej na gitarze akustycznej? Erenz grał dla siebie.
Znacznie lepiej w drugiej części. Pod koniec pojawiły się elementy rockowe. :)
Erenz wykonywał 1 ręką melodię i akompaniament. Na pewno włożył dużo pracy w przygotowania. |
00 | |