Wtorek, 6 grudnia 2016 r. godz. 20:17 /Jarosław Jarecki/
Pożar na osiedlu Piaski. W budynku były butle z acetylenem i wisiał granat
Do pożaru doszło na ulicy Janusza Kusocińskiego na osiedlu Piaski w Stalowej Woli. Fot. Jacek Rodecki
We wtorek, 6 grudnia 2016 r. około godz. 18:00 do oficera dyżurnego straży pożarnej na numer alarmowy 998 wpłynęło zgłoszenie o pożarze drewnianego budynku gospodarczego.
Do pożaru doszło na ulicy Janusza Kusocińskiego na osiedlu Piaski. Na miejsce zadysponowano dwa wozy bojowe straży pożarnej. Akcją dowodził kapitan Damian Sabat z jednostki ratowniczo gaśniczej przy Alejach Jana Pawła II w Stalowej Woli. Po dojeździe okazało się, że w ogniu stoi drewniany budynek gospodarczy. Dojście do szopy było utrudnione a plac zagracony różnego rodzaju konstrukcjami i elementami budowlanymi. Strażacy gasili pożar ubrani w aparaty powietrzne.
Przed przyjazdem energetyków odłączono zasilanie znajdujące się przy ogrodzeniu posesji. Okazało się, że w budynku znajdowały się dwie butle. Jedna butla z tlenem a druga z acetylenem. Strach opuścił strażaków jak okazało się, że butla jest zimna. W przeciwnym razie trzeba by ewakuować teren a butle schładzać aby nie doszło do wybuchu. Aby mieć dogodniejsze dojście do palącej się szopy rozcięto drewniane ogrodzenie z posesji po sąsiedzku. Po kilkudziesięciu minutach strażaków wsparły dwa kolejne wozy bojowe: z jednostki ratowniczo gaśniczej przy hucie oraz z OSP Charzewice.
Strażacy dwukrotnie jeździli tankować wodę, gdyż w okolicy nie było hydrantów. Po dwóch godzinach pożar ugaszono. Właściciel, który dojechał na miejsce liczy straty. Jak ustalili reporterzy Stalowka.NET nieruchomość nie była ubezpieczona. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Sąsiedzi nie są zadowoleni z placu, na którym nagromadzonych jest tyle różności. Nie widzą dokładnie co tam jest. Strażacy po wejściu do szopy byli w szoku kiedy zobaczyli wiszący granat. Była to atrapa. Mieszkańcy przestali liczyć ile razy tam w ciągu ostatnich lat dochodziło do pożarów.
O pożarze reporterów Stalowka.NET powiadomił pan Maciej. Dziękujemy!
Mało powiedziane ,że sąsiedzi się niepokoją,ilości złomu,śmieci ,różnych dziwnych instalacji -rosną tam w zastraszającym tempie.Latem często w tej graciarni pan coś spawa ,szlifuje. Pożary są często,czy to nie podlega pod jakieś świadome stwarzanie zagrożenia dla sąsiadów,co tam musi się stać ,aby ten człowiek dostał nakaz uprzątnięcia tej tykającej bomby!
A Dziadek, psia jego mać! Miał pepeszę, mausera i wiadro granatów. Sam by tę wojnę wygrał jakby chciał. Kitrał potem do lat 70-ych te granaty w kartoflach w piwnicy. Jak się kiedyś babka dokopała do tych granatów i jednego na obiad zaczęła "obierać" to tak dziadka opier... że ten płakał. I cały arsenał poszedł do rzeki. Dziadek przez to miesiąc się nie golił, tak się chłop podłamał.
Tam pachnie jak w murzyńskiej chacie małe dziecko się urodziło jak sąsiad zapalił to Rozwadowska lokomotywa mało takie dymy wyniki w szpitalu są oni jeszcze szamba mają jak wywóz szamba to rodzina na wieś a reszta może skapać. Masakra. Największy problem jaką szynkę będzie kot jadł.
Botii: widocznie tylko takie były na wyprzedaży w tesco. A po czym rozróżniasz strażaka z osp od zawodowego skoro wszyscy sa na zdjęciach w czerwonych czapkach?
Zasadniczo, w przypadku prawdziwych granatów ręcznych, nie powinno się ich trzymać z wkręconymi zapalnikami.
Radziecki F1 z lat 40-tych zawiera 60 gramów trotylu. Późniejszy, również radziecki, RGD-5, aż 90 gramów TNT.
RGD-5 jest nadal podstawowym granatem ręcznym w siłach zbrojnych Rosji, Ukrainy i Białorusi.
X Ta strona korzysta z plików cookie w celu świadczenia usług i realizacji potrzeb użytkowników. Pliki te mogą być zapisywane w pamięci Twojego urządzenia. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookie zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki internetowej. Więcej w polityce prywatności.